Maj to burzliwy okres w życiu każdej osoby, która dopiero co otrzymała świadectwo ukończenia szkoły średniej. Niezaprzeczalnie jest to czas stresu, sprawdzenia dotychczas zdobytej wiedzy oraz ruszania w nieznane.
Sama myśl o tym, że zaczęłam najdłuższe wakacje w życiu przyprawia mnie o dreszcze ekscytacji i trwogi. Szkolne męczarnie właśnie przestały być dla mnie wymówką - już nie mogę powiedzieć, że po całym dniu nauki nie mam na nic siły. Ale to dobrze, wreszcie znajdę czas na realizację wszystkiego, czego nie byłam w stanie czasowo pogodzić. A przynajmniej mam taką nadzieję.
Perspektywa pewnego rodzaju wolności doładowuje mnie pozytywną energią, której nie czułam w takim stopniu już od dawna. Ze świadomością, że nareszcie udało mi się zakończyć coś, co zaczęłam dawno temu jestem psychicznie gotowa na coś nowego. Tylko czy nie oczekuję zbyt wiele?
Na razie nie potrafię trzeźwo myśleć o nowej sytuacji, nie obmyśliłam konkretnego planu, który zamierzam realizować. Po prostu... wiele chcę zrobić, niekoniecznie wielkich rzeczy, ale tych wyczekiwanych. W końcu, po raz pierwszy od dawna, nie chcę uciekać od życia. Wydaje mi się ono tak ciekawe i kolorowe, że nie jestem w stanie pojąć jak tak szybko nabrało barw.
Łapię wiatr w żagle, gdy wiem, że nie jestem uwiązana do miejsca, które mnie dołowało. Jakiś czas temu szkoła była dla mnie ciemną jaskinią - bez wyjścia, bez powietrza. Teraz wizyta w murach buchających elokwencją jest całkiem przyjemna, może dlatego, że tylko chwilowa.
A co z maturą? Po sześciu egzaminach mogę powiedzieć, że jestem całkiem zadowolona. Pozostały tylko trzy, rozrzucone w czasie. Wyjadają się być wymagające, ale czy takie będą? Czas pokaże.
Mimo aktualnego powiewu optymizmu mam świadomość, że życie maturzysty to niełatwe życie. Już niedługo zacznie się poszukiwanie pracy. Później możliwa jest frustracja z powodu braku kilku punktów, by dostać się na dobry kierunek. A w dalszej kolejności poszukiwanie nowego miejsca zamieszkania. Brzmi poważnie.
Jednak, gdy wyobrażam sobie szkołę, w której wciąż uczą się młodsze roczniki, a brak tam mojego... czuję radość, której nie jestem w stanie ukryć. Więc na razie będę myśleć tylko o tym :).
A co u Ciebie? Jakieś zmiany czy po staremu?
M.
*grafika z weheartit.com
Sama myśl o tym, że zaczęłam najdłuższe wakacje w życiu przyprawia mnie o dreszcze ekscytacji i trwogi. Szkolne męczarnie właśnie przestały być dla mnie wymówką - już nie mogę powiedzieć, że po całym dniu nauki nie mam na nic siły. Ale to dobrze, wreszcie znajdę czas na realizację wszystkiego, czego nie byłam w stanie czasowo pogodzić. A przynajmniej mam taką nadzieję.
Perspektywa pewnego rodzaju wolności doładowuje mnie pozytywną energią, której nie czułam w takim stopniu już od dawna. Ze świadomością, że nareszcie udało mi się zakończyć coś, co zaczęłam dawno temu jestem psychicznie gotowa na coś nowego. Tylko czy nie oczekuję zbyt wiele?
Na razie nie potrafię trzeźwo myśleć o nowej sytuacji, nie obmyśliłam konkretnego planu, który zamierzam realizować. Po prostu... wiele chcę zrobić, niekoniecznie wielkich rzeczy, ale tych wyczekiwanych. W końcu, po raz pierwszy od dawna, nie chcę uciekać od życia. Wydaje mi się ono tak ciekawe i kolorowe, że nie jestem w stanie pojąć jak tak szybko nabrało barw.
Łapię wiatr w żagle, gdy wiem, że nie jestem uwiązana do miejsca, które mnie dołowało. Jakiś czas temu szkoła była dla mnie ciemną jaskinią - bez wyjścia, bez powietrza. Teraz wizyta w murach buchających elokwencją jest całkiem przyjemna, może dlatego, że tylko chwilowa.
A co z maturą? Po sześciu egzaminach mogę powiedzieć, że jestem całkiem zadowolona. Pozostały tylko trzy, rozrzucone w czasie. Wyjadają się być wymagające, ale czy takie będą? Czas pokaże.
Mimo aktualnego powiewu optymizmu mam świadomość, że życie maturzysty to niełatwe życie. Już niedługo zacznie się poszukiwanie pracy. Później możliwa jest frustracja z powodu braku kilku punktów, by dostać się na dobry kierunek. A w dalszej kolejności poszukiwanie nowego miejsca zamieszkania. Brzmi poważnie.
Jednak, gdy wyobrażam sobie szkołę, w której wciąż uczą się młodsze roczniki, a brak tam mojego... czuję radość, której nie jestem w stanie ukryć. Więc na razie będę myśleć tylko o tym :).
A co u Ciebie? Jakieś zmiany czy po staremu?
M.
*grafika z weheartit.com
Dobrze wiedzieć, że po maturach jest tak fajnie, powodzenia w realizowaniu planów :3.
OdpowiedzUsuńhttp://modoemi.blogspot.com/
Choć może sama matura do najłatwiejszych przeżyć nie należy, to już perspektywa, że po maksymalnie trzech godzinach ma się wolne jest magiczna i nastraja pozytywnie :3.
UsuńDzięki, Kochana ♥
Powodzenia i trzymam kciuki :) całe szczęście mam jeszcze roczek:)
OdpowiedzUsuńDzięki! :D
UsuńNie chcę straszyć, ale ten rok minie Ci bardzo szybko :P. Jednak nie przejmuj się, na pewno dasz sobie radę ;).
Zmiany są fajne i wzbudzają ciekawość, ale też i strach. Ciesze się, że jesteś po maturach i wyrwałaś się z "jaskini". Teraz tylko przeć do przodu ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale co poradzić, gdy chce się coś zmienić? ;) Kiedy naprawdę potrzebujemy zmiany to ta chwila strachu może zadziałać motywująco.
Usuń♥♥♥
SUPER :)
OdpowiedzUsuńU mnie ten rok to rok ogromnych zmian ;) Trzymam kciukasy za pozostałe egzaminy - za 5 lat nie będziesz już nic z matury pamiętać :)
OdpowiedzUsuńTo cieszę się, że w Twoim życiu się dzieje :D. Mam nadzieję, że w przeważającej części są to dobre zmiany ;).
UsuńOj, 3manie kciuków zawsze się przydaje, więc dziękuję za przesył wsparcia :).
Haha xD.
Powodzenia!
OdpowiedzUsuńhttp://beauty--trends.blogspot.com/
Powodzenia za egzaminy :D Ja już nie pamiętam o maturze i co tam było :D
OdpowiedzUsuńJa już maturę mam za sobą, ale jedno co mogę powiedzieć to nie warto się stresować, tak wiem brzmi banalnie, ale stres tylko przeszkadza :)
OdpowiedzUsuńvanillia96.blogspot.com
Powodzenia! Mnie matura czeka za rok i nie wiem jak sobie z tym poradzić, jak już teraz zżera mnie stres :(
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam na mojego bloga ponieważ dopiero zaczynam i przyda mi się każda opinia, a może ci się spodoba :) sandziv.blogspot.com
Będzie dobrze! To właśnie stres najbardziej powstrzymuje przed daniem z siebie 100 procent, dlatego trzeba go jakoś powstrzymać :).
UsuńSama zdawałam maturę jakieś trzy lata temu. Pamiętam moje najdłuższe wakacje :D Trzymam za ciebie kciuki i mam nadzieję, że spełnisz wszystkie swoje postanowienia i plany. Ja w zasadzie bawiłam się i leniłam na zmianę, ale nie miałam wielkich postanowień. Chciałam tylko skupić się na blogu, i najwięcej czasu poświęciłam właśnie jemu. Więc osiągnęłam to co chciałam :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko myszko :*
ayuna-chan.blogspot.com
piekny czas przed Tobą...nie dziwią ambiwalentne uczucia...przed Toba zmiany, które zawsze wywołują takie emocje. trzymam mocno kciuki, będzie dobrze
OdpowiedzUsuńZnam to cudowne uczucie-ostatnio je doświadczyłam kilka tygodni temu w poniedziałek a kolejne czeka już w najbliższy poniedziałek:)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w dalszych egzaminach ;)
pozdrawiam
body-and-hair-girl.blogspot.com
matury to nic. dla mnie o wiele gorszy był egzamin na prawo jazdy
OdpowiedzUsuńOdkładam robienie tego i odkładam, bo tak się boję xD
UsuńA raczej bałam - chyba już tyle się stresowałam, że gdy podejdę do egzaminu nie będę czuła żadnego napięcia (oby) :)
Oj mnie to czeka już za rok :/ Dobrze napisany post!
OdpowiedzUsuńMój blog ♥
Szczerze współczuję wszystkim maturzystom - masa niepotrzebnego stresu :/
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, bo widzę, że wszystko idzie okay :) Mi do matury zostały jeszcze dwa lata, więc nie najgorzej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest Stron